8 edycja Authentic Phiddipides Run 490km. Rekordy są po to aby je pobijać, ale...

Po rocznej przerwie, rozegrano koleją edycję tzw. „Podwójnego Spartathlonu”. Jednego z najtrudniejszych biegów multi-day na świecie. Łączy on w sobie wszystkie elementy, które są wykładnią wymagającej rywalizacji ultra. Mamy tu przede wszystkim: długi dystans (490km), duże przewyższenia (ponad 6500m), dużą amplitudę temperatur (od słonecznych dni na nizinach po wietrzne, deszczowe i minusowe temperatury w górach). Na liście startowej rekordowa ilość zawodników jak na to wydarzenie (63 biegaczy).

Poprzednie 4 edycje to zwycięstwa Łukasza Sagana. Każdy kolejny bieg kończył z rekordem trasy. Poważnie podchodził do tematu łamania 60 godzin. Co wydawało się już kosmicznym projektem. Niestety w 2024 pomysł ten zawiesił na skutek przebytych kontuzji i urazów.

Od startu w czwartek o 6:00, uformowała się grupa liderów, lecz wyraźnie z przodu był Ivan Zaborskii. Biegł tempem w granicach 4:15/km. Przy bardzo dobrym przygotowaniu i dużej pewności swoich sił, można zaryzykować takie tempo w początkowych kilkudziesięciu kilometrach. Potem jednak przewyższenia są coraz większe, nastaje noc i ponad 20 kilometrowa wspinaczka, ale on… nie zwalnia. Analizując poprzednie starty Ivana, wnioskujemy że to mocny zawodnik, ale nie aż tak, aby porywać się na takie szybkie bieganie szczególnie, że pogoda w tej edycji była bardzo niesprzyjająca. W Sparcie melduje się po 21h:41min:11sek. Niesamowite. Szczególnie, że tylko raz udało mu się kiedyś przebiec Spartathlon w ponad 25 godzin. Pozostałe próby były na poziomie 28-33 godzin. Skąd taki niesamowity progres? Szczególnie, że w tym biegu trzeba jeszcze wrócić do Aten. A pamiętamy jaki „kruchy” jest Ivan. We wiosennych GOMU MŚ 48h już po 30 godzinach nabawił się kontuzji i uzyskał tylko (327,8km). Obserwatorzy twierdzą, że prawie nic nie je tylko pije… coś. W drodze powrotnej, zmęczenie jest już ogromne, ale jego tempo biegu tylko nieznacznie spadło. Na jednym z ostatnich punktów podejmuje decyzję o małej drzemce więc jednak to człowiek. Finalnie dociera do mety w Atenach w czasie, który przyprawia o ból głowy wszystkich. 52h:52min:28sek. KOSMOS!!! Daje to średnią z całego dystansu 6:28min/km. Tak średnia przy dystansie 490km, przewyższeniu 6500m, ogromnym wietrze, całonocnym deszczu i drzemce.

Sam nie wiem co o tym myśleć. Jedno jest pewne, że tego typu wyczyny, na tak poważnych biegach powinny być w pełni monitorowane i udokumentowane z kontrolą antydopingową włącznie. A tak, musimy przyjąć ten wyniki i poczekać, aż Ivan Zaborskii poprawi rekord świata Yannisa Kourosa w biegu 48h łamiąc magiczną granicę 500km. Wtedy już nikt nie będzie miął wątpliwości, że ten chłopak to prawdziwy talent ultra.

Udostępnij: