
Nie tak dawno ekscytowaliśmy się rewelacyjnym biegiem Norweżki na GOMU World Championship w biegu 48h na Węgrzech. Po niesamowitej walce zdobyła tytuł i ustanowiła nowy kobiecy rekord na tym dystansie (435,564km).
Nie wiedzieć czemu nie zdecydowała się wystartować w kolejnych Mistrzostwach Świata, tym razem na dystansie 6 dób. Postanowiła pobiec 2 tygodnie wcześniej, na specjalnie zorganizowanym „pod nią” evencie charytatywnym również na dystansie 144 godzin.
Środowisko ultra ma wiele pytań dotyczących spełnienia wymogów podczas tego wydarzenia, do bicia rekordu świata. Choćby dziwna nawierzchnia (częściowo na trasie rozłożona była wykładzina chodnikowa). Wątpliwości dotyczą także zawodników towarzyszących Stine. Jeden z punktów IAU wyraźnie mówi, że zawodnicy uczestniczący w tym samym biegu, ale na innym dystansie nie mogą biec RAZEM (z tyłu, z przodu czy obok), a na relacji live wyraźnie było widać, że ciągle biegli z nią zawodnicy. Niektórzy mogli być z biegu 6-dobowego ale na pewno biegali z nią również biagacze z biegu charytatywnego. Na dodatek niektórzy z nich nie mieli nawet numerów startowych, więc można także wnioskować, że byli to przypadkowi albo specjalnie wysłani „pomocnicy”.
Wydawać by się mogło, że na takim poziomie zawodnicy zdają sobie sprawę, że atakując jakiś rekord wszystko musi być przejrzyste. Nie powinno budzić żadnych wątpliwości. Wybór jest oczywisty czyli EMU-GOMU World Championship 6 Day Race za kilka dni. Zawody z atestem trasy, sędziami, Silver Label IAU, kontrolą antydopingową.
My bardzo gratulujemy Stine tego niesamowitego wyniku. Przecież uzyskała 913,606km (poprzedni rekord należał do Camille Herron i wynosił 901,768km) ale sama przysporzyła wątpliwości co do właściwości uzyskanego wyniku.
Foto: strona FB Stine Rex